Ciężko było mi zabrać się za napisanie nowego tekstu… Nie ukrywajmy, przerwa jaką sobie zrobiłam od mediów społecznościowych i rozwoju własnej marki spowodowała, że zatraciłam chęć pisania. Gdy w końcu powstała moja strona internetowa, a wraz z nią ten blog, to otrzymałam nieoczekiwaną propozycję współpracy z uczelnią. Dlatego poprzedni rok był czasem pod znakiem tworzenia prezentacji na wykłady, które… nie rozwijały mnie literacko. Myślę, że osiągnęłam mistrzostwo w skracaniu treści do podpunktów ;).
Tym tekstem chciałabym nie tylko zaktualizować moją rutynę pielęgnacyjną i odświeżyć pierwszy post, który tutaj dodałam, ale również mam nadzieję, że przełamię nim blogową ciszę i wrócę do częstego pisania.
Zasada „mniej znaczy więcej” jest mi wciąż bliska, dlatego nie zasypię Was dzisiaj listą nowych produktów. Mam wrażenie, że minimalizm zaczyna również dominować na moich zdjęciach, ale to akurat jest spowodowane gołymi ścianami w nowym mieszkaniu. Nie przedłużając...
1. Oczyszczanie
Tutaj niezmiennie pozostaję wierna mleczku Tołpa Dermo Physio Face. Jakieś sześć lat temu zrezygnowałam z codziennego makijażu, ale nawet kiedy nakładam podkład raz na jakiś czas to mleczko spokojnie sobie z nim radzi.
Dlaczego tak lubię mleczko Tołpy?
Ponieważ jest to jeden z niewielu produktów, po którym nie odczuwam ściągnięcia skóry, a jednocześnie czuję, że jest ona dobrze oczyszczona. Formuła całkowicie zmywa się z powierzchni skóry, nie pozostawia filmu, który stanowiłby barierę dla substancji aktywnych nakładanych w kolejnych krokach pielęgnacyjnych.
W recepturze mamy lekki emolienty, bardzo popularny w kosmetyce – Caprylic/Capric Triglyceride, który sensorycznie przypomina większość naturalnych olejów.
Substancją myjącą jest Sodium Cocoyl Isethionate, czyli łagodny surfaktant z grupy anionowych związków powierzchniowo czynnych.
W składzie nie ma żadnej z popularnych substancji aktywnych (oprócz gliceryny i ekstraktu z torfu, który jest surowcem charakterystycznym dla marki Tołpa), ale wcale nie zniechęca mnie to do stosowania tego produktu. Już dawno przestałam oczekiwać od produktu do oczyszczania twarzy innego działania niż właśnie efektywne zmycie sebum i zanieczyszczeń ze skóry.
Kiedy projektuję recepturę produktu do mycia, stawiam na dobrą bazę, a nie na dodatkowe substancje aktywne, ponieważ albo zabierają one lwią część kosztów jakie są przeznaczone na daną recepturę, albo są dodawane w nieznacznych ilościach. Finalnie produkt zostaje od razu spłukany z twarzy i moglibyśmy dyskutować nad tym ile faktycznie danej substancji aktywnej zdążyło przeniknąć i zadziałać biologicznie na skórę. Analizując skład INCI produktów oczyszczających stawiam na konserwant, który nie podrażni oczu i delikatne surfaktanty.
2. Pielęgnacja wieczorna
Wiosną zeszłego roku skończyłam 30 lat i zbiegło się to w mojej pracy z projektowaniem linii L’Biotica Ectetic Clinic Meso Treatment, w której kluczowym składnikiem jest retinol. W ten sposób do mojej pielęgnacji trafił retinol w stężeniu 0,5% jako składnik anti-aging.
Dlaczego lubię właśnie ten krem?
Ponieważ receptura zawiera dodatkowo 5% kwasu hialuronowego, ceramidy i skwalan, czyli kluczowe składniki, które równoważą suchość będącą skutkiem ubocznym stosowania retinoidów w pielęgnacji. Kwas hialuronowy wiąże wodę w naskórku i na powierzchni skóry, natomiast ceramidy i skwalan odbudowują barierę lipidową, dzięki czemu zostaje zmniejszony TEWL (ang. Transepidemal Water Loss) a zwiększa się ochrona skóry przed środowiskiem zewnętrznym.
3. Pielęgnacja poranna
Rano myję twarz tylko jeden raz, a nie dwuetapowo. Po osuszeniu nakładam nawilżającą esencję marki Cosrx. To moje pierwsze opakowanie, ale jestem przekonana, że nie ostatnie.
Doskonale nawilża skórę – czasem zapominam nawet, że muszę jeszcze nałożyć na nią krem.
Skład jest super krótki – zamiast wody na pierwszym miejscu znajduje się wyciąg ze śluzu ślimaka, który sam w sobie zawiera glikozaminoglikany i proteiny.
Dalej mamy nawilżającą betainę i kwas hialuronowy oraz dwa rodzaje glikoli, które są humektantami i promotorami przenikania (wspierają transport substancji aktywnych w głąb skóry) oraz wzmacniają działanie konserwujące produktu.
Ostatnią substancją aktywną w składzie jest alantoina, która nie tylko ma działanie łagodzące, ale również przyspiesza gojenie się ran.
Na esencję nakładam krem ceramidowy marki Basiclab. To mój zamiennik kremu Dr Jart+ Ceramidin. Co prawda oba produkty różnią się składem i konsystencją, ale wykazują zbliżone działanie.
Ceramidin jest bardziej treściwy i pozostawia inne odczucia na skórze przez obecność w składzie silikonów (dodam tylko, że nie jest to dla mnie wada).
Krem Basiclab ma krótszy skład, oparty na lekkich emolientach pochodzenia naturalnego, np. Tripelargonin, z dużą dawką substancji odbudowujących i balansujących skórę.
Producent deklaruje wysoką zawartość prebiotyków (aż 5%): inuliny oraz alfa-glukanu, dwa główne ceramidy (INCI: Ceramide NP, Ceramide AP), a zaraz za nimi roślinny odpowiednik sfingozyny, czyli fitosfingozyna (INCI: Phytosphingosine) zwana czasami proceramidem.
Ceramid NP jest kluczowym składnikiem odbudowującym barierę lipidową skóry. Pomaga w zapobieganiu utracie wody przez skórę. Ceramid AP natomiast wykazuje dodatkowe właściwości pielęgnacyjne ze względu na grupę hydroksylową, która znajduje się w łańcuchu tłuszczowym. Z tego względu ceramid AP wpływa na nawilżenie skóry i regulację procesów zapalnych.
W składzie kremu możemy jeszcze wyróżnić mój ulubiony olej z ogórecznika lekarskiego (INCI: Borago Officinalis Seed Oil), olej konopny oraz z pestek winogron.
W świecie ciągłych nowości nie tylko ciężko jest znaleźć coś odpowiedniego dla swojej skóry, ale przede wszystkim ciężko jest pozostać przy produkcie, który spełnia nasze oczekiwania. Codziennie jesteśmy kuszeni promocjami, które krzyczą „kup mnie” i nie potrafimy sobie odmówić testów nowego serum czy kremu. W mojej pielęgnacji wystarczą cztery produkty, aby zapewnić mi komfort (tak naprawdę powinno być ich pięć – kto zgadnie czego brakuje?). Dlatego na tym blogu minimalizm kosmetyczny wciąż pozostaje niezmienny i mam nadzieję, że zarażę nim również Was.
Jestem bardzo ciekawa ile kosmetyków używacie na co dzień? Od niedawna pojawiła się tu opcja dodawania komentarzy. Będzie mi bardzo miło jeśli podzielicie się ze mną ilością produktów z jakiej korzystacie w swojej rutynie pielęgnacyjnej.